Wygrany pojedynek z Węgrami jest dowodem, że Franciszkowi Smudzie udaje się zbudować średni zespół w skali Europy. Reprezentacja Polski ma swoje atuty: walczy, potrafi rozegrać piłkę, a gdy to się nie udaje, różnicę robi jej kapitan. Kuba Błaszczykowski, któremu tak bardzo komplikuje się kariera klubowa, jest wciąż asem kier w talii Smudy. As pik to Wojciech Szczęsny, as trefl Łukasz Piszczek, rolę asa karo odegra Rafał Murawski, a może ktoś, kto niespodziewanie nas olśni. Smuda firmuje ambitny plan gry w ćwierćfinale Wszystkie te komplementy są aktualne, gdy drużyna narodowa mierzy się z rywalem średnim, takim jak Węgry. Problem polega na tym, że na Euro 2012 przyjedzie do Polski europejska czołówka. Połowa z tych drużyn jest wciąż poza zasięgiem zespołu Smudy, udowodnił to piątkowy mecz z Włochami. Od losu będą więc zależały szanse Polaków na Euro 2012. Jeśli trafią do grypy z Niemcami, Portugalią i Francją, pozostanie nam oczekiwanie na cud. Ale tego byliśmy świadomi już dwa lata temu, gdy Smuda, z woli ludu stawał na czele drużyny narodowej. Czy selekcjoner mógł przez 24 miesiące stworzyć lepszy zespół? Czy pozwala na to potencjał naszej piłki? Zapewne każdy będzie miał inne zdanie. W praktyce jednak Smuda firmuje ambitny plan awansu do ćwierćfinału i z tego zostanie rozliczony. Może ponieść porażkę nie przegrywając meczu z trzema potęgami, ale nawet, jeśli los uśmiechnie się do Polski wysyłając ją do grupy z Rosją, Grecją i Irlandią, niczego nie dostaniemy za darmo. Ci, których zadowolił wczorajszy triumf nad „Bratankami” powinni sobie uświadomić, że rywale pokroju Węgrów Euro 2012 obejrzą w telewizji. Smudę czeka jedno z największych wyzwań w historii polskiej piłki. Od losowania zależy czy będzie ono mission impossible, czy tylko ekstremalnie trudne. Gdyby polscy piłkarze stanęli do eliminacji i zdobyli prawo gry w tym ekskluzywnym gronie, już ten fakt uznalibyśmy za sukces. Dziś oczywiste jest, że trzeba sobie stawiać wyższe cele. Nadzieje warto mieć, bez względu na prawdopodobieństwo ich spełnienia. Dlatego codziennie, na całym świecie tak wielu ludzi gra na loterii. Przed losowaniem zmówmy po cichu modlitwę Taką piłkarską rosyjską ruletką będzie dla Smudy dzień losowania grup na Euro 2012. Oczywiście, jeśli polscy piłkarze trafią na rywali z najwyższej półki, przywołamy niedawny sparing z Niemcami, w którym do pokonania największych faworytów zbliżających się mistrzostw Europy zabrakło Polakom 60 sekund. Czy mecz w Gdańsku był jednak miarodajny dla klasy obu rywali? Dla Polaków być może, dla Niemców na pewno nie, pokazali to wielokrotnie, nawet wczoraj bijąc wicemistrzów świata Holendrów 3-0. A więc przed losowaniem zmówmy po cichu modlitwę, by na Euro 2012 oszczędzono nam powtórki starcia z zespołem Joachima Loewa. Jeśli nasze prośby nie zostaną wysłuchane, drużyna Smudy odbije się zapewne od ściany. Tak jak zespoły Jerzego Engela (2002), Pawła Janasa (2006) i Leo Beenhakkera (2008) – czyli najlepsze, co było w polskiej piłce w ostatnich 25 latach. Na wojnie z kibicami można tylko przegrać Wczorajszy mecz z Węgrami był też ostatecznym dowodem na to, że na wojnie z kibicami PZPN może wyłącznie przegrać. Oczywiście fani nie zwrócą biletów na mistrzostwa, stadiony będą pełne, ale dobrze by było, gdyby pewna ordynarna przyśpiewka wyrażająca frustrację kibiców i ich nienawiść do działaczy, nie stała się przebojem Euro 2012. Wtedy przegramy wszyscy. Bez względu na to, jakie kto ma rację, i jak jest w innych krajach, niech ten orzeł wraca na koszulki drużyny, skoro naród tak tego pragnie. Gdy pomyślę o tym, co czeka nas za pół roku, przechodzą mnie ciarki. Finały mistrzostw Europy oglądam na żywo od 1992 roku. Od turnieju w Szwecji, gdzie grało zaledwie 8 drużyn, mam szczęście obserwować, jak ta impreza rośnie, jak się rozwija sięgając swoim rozmachem szczytu. Za pół roku szczyt odbędzie się w Polsce, przyjadą do nas Xavi, Iniesta, Ronaldo, Oezil, Sneijder – czyli poza Leo Messim właściwie wszyscy najwięksi. Mundial w RPA był festiwalem europejskiej piłki, za pół roku koleje wielkie święto. Fajnie byłoby przeżyć te gigantyczne emocje bez wojen polsko - polskich. Czytaj teksty Darka Wołowskiego i dyskutuj z nim na blogu